Obawy
i wahania związane pójściem do kliniki leczenia niepłodności zdają się nie mieć
końca. Dzisiaj pod lupę biorę kolejną, która często przewija się w
internetowych dyskusjach na temat leczenia niepłodności - niepewność.
Lubię
czytać wątki internetowe dotyczące niepłodności głównie z jednego względu -
osoby zrzeszające się w nich wypowiadają się anonimowo, w związku z czym
poruszają tematy, o których z jakichś względów nie chcą lub wstydzą się
rozmawiać. Dzięki temu wiem, czego obawiacie się najbardziej - takie wątki
stanowiłyby prawdziwe źródło wiedzy dla psychologa!:)
Wracając
do tematu - jednym z czynników powstrzymujących pary przed udaniem się do
kliniki jest to, że nie są pewne czy taka wizyta jest konieczna. Wiele kobiet
waha się, czy podejrzewając u siebie niepłodność powinna pójść najpierw do
ginekologa i ewentualnie za jego radą udać się do kliniki. Pary starające się o
dziecko nie wiedzą też, kiedy zacząć
podejrzewać u siebie niepłodność. W efekcie próbują i próbują, odciągając
wizytę w klinice i przeciągając proces leczenia (które się nawet nie
zaczęło:)).
Wszystkim
zmagającym się z taką niepewnością powtórzę raz jeszcze i tyle razy, ile trzeba
będzie - o prawdopodobieństwie niepłodności mówimy wtedy, gdy para stara się o
dziecko regularnie (kilka razy w tygodniu) i bez żadnego zabezpieczenia przez
minimum rok. Jeśli takie starania nie przynoszą efektów, czas najwyższy udać
się bezpośrednio do kliniki, gdzie zajmą się wami wyspecjalizowani ginekolodzy.
Od tego momentu może być już tylko lepiej, odciąganie w niczym nie pomoże. Pamiętajcie
tyko 40% par , które zgłasza się do takich klinik wymaga in vitro. Pozostałych dotyczą inne metody leczenia
niepłodności… Warto iść na pierwsza wizytę , aby rozwiać wątpliwości.
Pozdrawiam,
Majka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz