czwartek, 31 stycznia 2013

Dlaczego boicie się wizyty w klinice leczenia niepłodności i czemu bać się nie powinniście! :) Cz.1.



Miałam ostatnio okazję porozmawiać troszkę z pracującymi u nas lekarzami. Rozmowy te zainspirowały mnie do napisania tej notatki. Otóż okazuje się, że pary przychodzące do kliniki zgłaszają bardzo podobne obawy dotyczące zgłaszania się do lekarza. Jakie są najczęstsze przyczyny unikania wizyty w klinice leczenia niepłodności i czemu warto się im przeciwstawić? Lista jest długa, dzisiaj rozprawiam się z pierwszą obawą :)
Wysokie koszty leczenia - to jeden z głównych czynników, dla których pary boją się skorzystać z fachowej pomocy. Nie do końca słusznie! Oczywiście rozumiem, skąd taka obawa się bierze - leczenie niepłodności to proces, który niestety nie kończy się na dwóch wizytach. Ale to nie powód, by od razu zakładać, że konieczne będzie wydanie wielu tysięcy na leczenie! 

Po pierwsze, leczenie niepłodności w Waszym przypadku wcale nie musi sprowadzać się do konieczności przeprowadzenia zabiegu in vitro. Może okazać się – i często zdarza się - że po serii badań znajdzie się łatwiejsze rozwiązanie. 

o drugie, Moi Drodzy, jest mnóstwo programów, które pozwalają na bardzo duże zmniejszenie kosztów leczenia czy kosztów in vitro! Niektóre kliniki oferują wysokie zniżki na pierwszą wizytę, wiele uznanych placówek organizuje programy pozwalające na znaczne obniżenie kosztów in vitro! Polecam zapoznać się z aktualnościami na stronach największych, polskich klinik zanim stwierdzicie, że nie stać Was na leczenie. Ponadto w Polsce istnieje kilka organizacji zaangażowanych w pomoc - również finansową - parom takim jak Wy. Wystarczy chcieć i nieco się rozejrzeć!:) 

Tak naprawdę jestem w stanie zrozumieć opisaną obawę, ale jako pracownica jednej z klinik - i jako optymistka!:) - wiem, że dla chcącego nic trudnego. Jeśli koszty są problemem, naprawdę polecam poszperanie w sieci i poczytanie o programach minimalizujących choć część kosztów – w tym momencie jest ich kilka, nie licząc programu rządowego.

Wasze małe szczęście jest tego warte zaangażowania!:)

Pozdrawiam,
Majka

2 komentarze:

  1. Jestem już na tym etapie czytania i zastanawia mnie fakt tylu odsłon Pani bloga, a brak jakichkolwiek komentarzy. :) Ja najchętniej pisałabym coś pod każdą notatką, ale nie chcę zaśmiecać Pani bloga swoimi pierdołkami. Jednak jest coś, co chcę napisać na pewno - słowa uznania za chęć poświęcenia swojego czasu kobietom takim jak ja! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też boleję nad brakiem komentarzy ;) Ale cały czas wierzę, że przyjdą z czasem - może jak Pani zacznie, to posypią się kolejne :) I proszę śmiało komentować, zawsze miło jest uzyskać kontakt od tych, którzy tu zaglądają

    OdpowiedzUsuń

 
Copyright © Czekając na bobasa